Szkoła w biurowcu


W jednym z warszawskich biurowców przygotowaliśmy szkołę dla dzieci, które musiały uciekać przed wojną.

Całą kondygnację przekazała firma IMMOFINANZ, jeden z największych inwestorów na stołecznym rynku biurowym. Przestrzeń zaprojektowała pracownia architektoniczna XYstudio.

Na powierzchni 1240 m2 powstały: klasy (w sumie 11 – po jednej dla każdego rocznika w systemie ukraińskim), świetlica z muralem, 2 gabinety psychologiczne (z konsultacji korzystają także mamy), strefy relaksu, pokoje administracyjne, łazienki.

Pomysł wziął się przede wszystkim z chęci pomocy, a także z kilku obserwacji:

  1. Szkoły publiczne w największych miastach Polski są często przepełnione, brakuje w nich nauczycieli.
  2. Zatłoczone szkoły nie tworzą środowiska sprzyjającego adaptacji i integracji, o efektywnej nauce nie wspominając. Stwarzają za to świetne warunki do chaosu, stresu i narastających konfliktów.
  3. W wyniku pandemii część biurowców dysponuje wolnymi przestrzeniami, które można zaadaptować do nowych funkcji.

Chcieliśmy zapewnić dzieciom z Ukrainy jak najszybszy powrót do codziennej rutyny. Kontakt z nauczycielami, rówieśnikami i możliwość porozumiewania się w swoim języku dają im poczucie bezpieczeństwa i względnej normalności – mówi Magda Garncarek, inicjatorka akcji. 

Równie istotne jest to, że szkoły publiczne w większych miastach Polski bywają przepełnione. Jeśli do takich placówek dołączą dzieci z Ukrainy, zabraknie miejsca, dosłownie i w przenośni, na to, żeby zatroszczyć się o psychikę uczniów obu narodowości.

Przed wakacjami w samej Warszawie w placówkach edukacyjnych było 17 000 ukraińskich dzieci.

Według niektórych ekspertów po wakacjach możemy spodziewać się nawet 100 000 uczniów i uczennic.

Nie dla każdego dziecka wejście w polski system edukacji ma sens
(na przykład uczniowie, którym został rok – dwa do końca nauki).
Zdecydowana większość rodzin z „naszej” szkoły chce wracać do Ukrainy,
jak tylko będzie to możliwe.

Możliwość edukacji w systemie ukraińskim daje rodzinom – tak potrzebny w krytycznym momencie życia – wybór.

Dodatkowym plusem jest możliwość zatrudnienia nauczycieli ukraińskich (głównie kobiet). Są potrzebni dzieciom, są na miejscu.

Formalnie szkoła w biurowcu jest oddziałem Materynki*, małej ukraińskiej szkoły, która od kilku lat działa w Warszawie.

*Materynka jest filią szkoły w Kijowie. Podlega pod ukraińskie Ministerstwo Edukacji i Nauki, wystawia świadectwa.

Nasz oddział to kropla w morzu potrzeb. Dlatego traktujemy ją także jako punkt wyjścia do dalszej dyskusji: jakie rozwiązania systemowe są potrzebne?

Przykładowo: można wykorzystać infrastrukturę, która już jest i udostępnić Ukraińcom wybrane szkoły w dużych miastach na naukę w systemie ukraińskim na drugą zmianę (przynajmniej dla starszych dzieci). 

W obecnej sytuacji potrzebujemy wielu różnych rozwiązań, możliwości wyboru. Wspieranie ukraińskiej edukacji odciąża także polskie, często przepełnione, szkoły, w których na dodatek brakuje nauczycieli.

Można ustawowo podnosić limity dzieci w klasach – papier przyjmie wszystko. Jednak bądźmy świadomi konsekwencji: przepełnione sale obniżą jakość i edukacji, i relacji.


Przestrzeń udostępniła firma IMMOFINANZ.

Za projekt adaptacji odpowiadają architekci z pracowni XYstudio:
Dorota Sibińska, Filip Domaszczyński, Marta Nowosielska, Małgorzata Sikora, Natalia Komsta, Marta Skoniecka, Łukasz Smolczewski.

Zdjęcia: Martyna Rudnicka, Mikołaj Kwieciński, Filip Domaszczyński, Marta Nowosielska, Ania Czarnota, Monika Redzisz, Salva Pastor.

Szkoła powstała w ramach inicjatywy „Otwieramy szkoły”, która docelowo będzie działać na rzecz poprawy jakości szkolnych przestrzeni w Polsce.